Douliou douliou douliou Saint-Tropez – wrześniową porą

dnia

Trafiliśmy na idealny czas i pogodę. Puste, szerokie, piaszczyste plaże. Urocze, wąskie uliczki miasteczka. Pyszne francuskie jedzenie. Wielu napotkanych ludzi mówiło nam: jesteście tutaj pierwszy raz? Na pewno jeszcze wrócicie.” W zasadzie, to już nie mogę się doczekać.

Na początek małe ogłoszenie parafialne. Trochę nas tutaj nie było, zapowiadane już od roku nadrabianie zaległości zupełnie nie wychodzi. Wszystko wynika z faktu, że do naszej blogowej drużyny dołączyła malutka Antosia 😉 Ma wielki apetyt, więc nie ma czasu na pisanie. Trzeba gotować 😉

Również nasze zwiedzanie wygląda inaczej. Najbardziej lubimy teraz podróżować samochodem. Nikomu nie przeszkadzamy słuchając po raz setny „drobnostki” i nikt nie przeszkadza nam, gdy trzeba zrobić przerwę i pooglądać szare kamyczki (jej! każdy z nich jest ciekawy!). Dłuższe trasy pokonujemy na raty. Podróże z małym dzieckiem są inne niż wcześniej, ale uczą nas jeszcze lepszej organizacji i cierpliwości. Poza tym na pewne rzeczy patrzymy zupełnie inaczej i uczymy się poznawać świat na nowo.

IMG_2528

Saint Tropez to dobre miejsce na późne wakacje. Przepiękne, szerokie i piaszczyste plaże dają możliwość budowania ogromnej liczby babek z piasku. Szczególnie pięknie było na plaży Pampelonne. Wiedzie do niej droga obsadzona winoroślami i palmami. W pobliżu znajduje się mnóstwo posiadłości wyjętych niczym ze scenerii mojego ulubionego filmu „A good year.”

IMG_20190926_143645

IMG_20190920_142833

Samo Saint Tropez, to malutkie miasteczko z uroczymi kamienicami i wąskimi uliczkami. Pełno w nich markowych butików i co ważniejsze (dla nas), cukierni. Eklerki, babeczki, kruche ciasteczka, makaroniki, wszystkie uśmiechały się do nas ze sklepowych witryn. Trudno było przejść obojętnie. Warto wspomnieć, że miasteczko słynie ze swojego wypieku Tarte Tropézienne. Jego historia ma mocny polski akcent. W 1955 roku, Polak – Aleksander Micka, otworzył piekarnię przy jednej z głównych uliczek Saint Tropez, w której sprzedawał tradycyjną francuską brioszkę, przekładaną cytrynowym kremem, babcinej receptury. Wierzch posypywał kryształkami cukru. Deser szczególnie pokochała Brigitte Bardot, która zaproponowała, by ciastko nosiło nazwę miasta.

IMG_20190924_175527

IMG_20190918_174545

IMG_20190917_190810

A jak już jesteśmy w temacie jedzenia… Każdemu, kto odwiedza miasteczko i jest głodny, polecam miejsce, które nam polecili miejscowi. Bistro Pastis https://www.bistropastis.fr/ – dania kuchni francuskiej i śródziemnomorskiej. Bardzo miła obsługa, pyszne jedzenie. Tutaj też spróbowaliśmy nowego dla nas deseru o nazwie Île flottante, czyli „zupa nic.” Nie jest to jednak takie zupełnie nic – krem angielski i pływająca po środku podpieczona beza. Angielska nazwa „floating island” wydaje się być zdecydowanie trafniejsza.

IMG_2532

Część słodkości np. dwa malutkie makaroniki, można spalić wchodząc na miejscową cytadelę (dla pchających wózki dziecięce – spalanie x2). Twierdzę wybudowano na przełomie XVI i XVII wieku. Obecnie znajduje się w niej muzeum morskie. Rozpościera się z niej również malowniczy widok na miasto i morze. Wstęp 3 euro.

IMG_20190922_135900

IMG_20190924_172015

IMG_20190924_172422

Saint Tropez ma kilka portów. Jeden z nich, znajduje się zaraz przy głównej promenadzie. Można tam zobaczyć ogromne motorowe jachty, należące do znanych i bogatych. Nas jednak urzekł inny, oddalony od centrum port Grimaud, nazywany francuską Wenecją. Port został zaprojektowany przez francuskiego architekta François Spoerry w latach 60 XX wieku. Pełno tutaj kolorowych kamieniczek, kanałów i mostków, kafajek i restauracji.  Teren portu rządzi się swoimi prawami. Zarówno mieszkańcy portu, jak i odwiedzający, nie mogą wjeżdżać samochodami na jego teren. W zastępstwie świetnie działa komunikacja wodna.

IMG_20190924_132835

IMG_20190924_135607

Na koniec muszę wspomnieć, że dla wielu Saint Tropez kojarzy się głównie z jednym w swoim rodzaju Żandarmem, granym przez Louis de Funes. Tak było również dla mnie. W miasteczku znajduje się muzeum, w dawnym budynku policji, w którym kręcono słynne filmy. Wstęp kosztuje 3 euro. Na parterze mieści się wystawa czasowa, a na pozostałych dwóch piętrach rekwizyty z filmu. Muzeum nie zrobiło na mnie dużego wrażenia. Liczyłam na więcej. Fani Louis de Funes mogą dodatkowo odwiedzić muzeum poświęcone jego twórczości, w pobliskiej miejscowości – Saint-Raphaël. Kto był – niech da znać jakie wrażenia.

IMG_20190919_140737

Pozostawiam jeszcze piosenkę, którą nucę sobie na wspomnienie o minionych wakacjach. Au revoir Saint Tropez. Do zobaczenia za jakiś czas!

Zostaw komentarz