Biały śnieg, wyratrakowany stok, słońce – idealne warunki dla fanów białego szaleństwa.
Livigno – miejscowość położona na wysokości 1809 m.n.p.m. we włoskiej Lombradii zapewnia idealne warunki dla fanów białego śniegu. Jest to pierwsza miejscowość włoska, położona tuż za granicą szwajcarsko-włoską. Z tego powodu w całym miasteczku obowiązuje strefa bezcłowa. Z tego przywileju korzystają wszyscy turyści, wśród których, sporą grupę stanowią Polacy.
O tym, że jest nas tutaj sporo świadczy, chociażby fakt, że menu wielu restauracji przetłumaczono na język polski, a z głośników przy jednej z gondol narciarskich, usłyszeć można „ona tańczy dla mnie”. Parafrazując dalej słowa tej piosenki, ja [tego stanu rzeczy stanowczo] nie uwielbiam. Słysząc w sklepie niejeden dialog „Mirek? Na motylą nogę, to to ma 60% czy nie?! Bo jak nie, to ja na motylą nogę tego nie będę pić”, czy „na motylą nogę w tych obcasach nie da się chodzić po tych zaspach, motyla noga”, chcesz na chwilę zmienić narodowość. Domyślacie się chyba, że motyla noga była zastąpiona innym epitetem. Witki opadają.
Skupmy się więc na tym, co najważniejsze. W Livigno znajduje się 31 wyciągów narciarskich. Karnet obejmuje wszystkie z nich. Miasto ma świetnie zorganizowaną komunikację miejską, która obejmuje bezpłatny transport pod każdy stok, dzięki czemu samochód na miejscu jest całkowicie zbędny.
Trasy o różnym poziomie trudności, są z reguły świetnie przygotowane i wyratrakowane. Piszę, że z reguły, ponieważ w czasie jednego tygodnia, był jeden dzień, gdzie podczas nocy spadło 30 cm śniegu i nowy puch nie wiedział co to w ogóle jest ratrak. Efekt? Ogromne muldy, a w tle dźwięk karetek.
Po nartach warto wybrać się na pyszne carpaccio lub świeżą pizzę do prawdziwie włoskiej restauracji (https://goo.gl/maps/xPmkmJkZKAU2), gdzie zawsze brakuje miejsca i czeka się w kolejce. Ale gościnny właściciel już wtedy raczy swoich gości Grappą i chipsami, tak by biedacy wytrzymali czekając na stolik. A czekać na prawdę warto 😉
Żegnamy zimę i witamy wiosnę. Już niedługo relacja z weekendowej wycieczki do Portugalii 😉