Typowe amerykańskie śniadanie jest ciężkie i tłuste. Najczęściej składa się z jajek (w różnej postaci), bekonu, frytek, chipsów, słodkich naleśników lub omletów, polanych obficie syropem (napis nad jedną butlą z takim syropem “nalej sobie smaku”, mówił sam za siebie).
Nic więc dziwnego, że po kilku takich “śniadankach” szuka się miejsc, gdzie można dostać coś lżejszego.
Podczas ostatnich wakacji udało nam się znaleźć miejsce, które z pewnością, można polecić każdemu – La Sandwicherie w Miami. Świetne kanapki z dużą ilością składników do wyboru, przyrządzane na oczach klientów. Do tego, najlepsze jakie piłam, smoothies z świeżych owoców, bez “ulepszaczy” smaku.
Poniżej zdjęcia porównujące kilka śniadań 😉
PS. Siostra wiem, że ślinka Ci cieknie na samą myśl 😉